„Najtrudniejszą rolą w mojej pracy było wychowawstwo. Człowiek dostaje pod opiekę 25-30 osobową klasę z wieloma indywidualnościami. Nie każdy wyniósł z domu rodzinnego podstawowe wartości moralne… Zawsze wiele było do zrobienia (przemoc w domu, alkoholizm, zaburzenia natury psychicznej, próby samobójcze, dyskryminacja, mutyzm, autyzm, niepełnosprawność intelektualna/fizyczna; ból, łzy, rozmowy, wsparcie i słowa: damy radę!)” – zwraca uwagę w liście do redakcji Onetu nasza czytelniczka.

Wiele naszych tekstów powstaje dzięki Waszym listom. Zwracacie w nich uwagę na problemy, którymi warto się zająć i przedstawić je opinii publicznej. Gorąco zachęcamy do nadsyłania listów pod adres listydoredakcji@redakcjaonet.pl.

Czytelniczka Onetu, której list publikujemy poniżej dziękuje nauczycielom „w przedszkolu, którzy z pasją podchodzą do swojej pracy, by otoczyć opieką i troską moje dzieci, by zachęcić je do poznawania, doświadczania świata. Jest to na pewno trudne i wyczerpujące”.

Jak przyznaje, sama jest nauczycielką z 10-letnim stażem, która została wielokrotnie wyróżniona za swoją pracę. „Najtrudniejszą rolą w mojej pracy było wychowawstwo. Człowiek dostaje pod opiekę 25-30 osobową klasę z wieloma indywidualnościami. Nie każdy wyniósł z domu rodzinnego podstawowe wartości moralne” – przyznaje dalej.

Autorka listu do naszej redakcji zwraca uwagę na kolejny problem pracy nauczyciela. „Przychodzę do domu psychicznie słaba, bo nie wiem jak pomóc dziewczynie, aby znowu się nie cięła. Pięć klas na różnym poziomie edukacyjnym – każdą nauczyć pisać: list (prywatny, oficjalny, otwarty), sprawozdanie, przemówienie, legendę, reportaż, felieton, rozprawkę…Ale oprócz bycia nauczycielem jestem też żoną i matką. W domu są małe dzieci czekające na mamę, która ma pracę jak każdy inny, z tym że nie wraca do domu o 16” – czytamy.

Poniżej publikujemy cały list:

Jestem mamą sześciolatki i czterolatka. Jestem wdzięczna pierwszym nauczycielom w przedszkolu, którzy z pasją podchodzą do swojej pracy, by otoczyć opieką i troską moje dzieci, by zachęcić je do poznawania, doświadczania świata. Jest to na pewno trudne i wyczerpujące. Dziękuję.

Praca na wyższym stopniu edukacyjnym jest niemniej wymagająca. Może nawet bardziej, ale nie o to chodzi, by się licytować. Czy jestem dobrze przygotowana do mojej życiowej roli? Z matury ustnej byłam zwolniona, studia ukończyłam z wyróżnieniem, na swoim koncie mam niewielki, bo 10-letni staż pracy jako polonista i licznych laureatów konkursowych w wielu dziedzinach, tytuł „Nauczyciela na medal”. Skończyłam dwa studia podyplomowe, by do dzieci z orzeczeniami i opiniami z poradni psychologiczno-pedagogicznych (z zaburzeniami różnego typu) podejść profesjonalnie, pomóc im na miarę własnych umiejętności i ich dysfunkcji. Ale czy to ważne?

Najtrudniejszą rolą w mojej pracy było wychowawstwo. Człowiek dostaje pod opiekę 25-30 osobową klasę z wieloma indywidualnościami. Nie każdy wyniósł z domu rodzinnego podstawowe wartości moralne… Zawsze wiele było do zrobienia (przemoc w domu, alkoholizm, zaburzenia natury psychicznej, próby samobójcze, dyskryminacja, mutyzm, autyzm, niepełnosprawność intelektualna/fizyczna; ból, łzy, rozmowy, wsparcie i słowa: damy radę!). Był psycholog, który nie potrafił rozmawiać, rodzic, który często sam potrzebował pomocy i dziecko, na różnym szczeblu edukacji.

A przecież mam też swoje dzieci! Przychodzę do domu psychicznie słaba, bo nie wiem jak pomóc dziewczynie, aby znowu się nie cięła. Pięć klas na różnym poziomie edukacyjnym – każdą nauczyć pisać: list (prywatny, oficjalny, otwarty), sprawozdanie, przemówienie, legendę, reportaż, felieton, rozprawkę… Nie podłożę sobie szablonu i nie sprawdzę: A,B,C… Nie odgwizdam faulu… Każda wypowiedź pisemna (liczą ok. 200 słów) wymaga komentarza, jeśli uczeń ma wiedzieć, co należy poprawić i udoskonalić (przepraszam, jeśli kogoś urażę – jestem polonistą – dostaję wynagrodzenie takie samo jak nauczyciel, który nie bierze pracy do domu).

I sprawdzam… Jeden weekend, drugi… Skończę artykuł prasowy na temat tolerancji we współczesnym świecie w obliczu doświadczeń II wojny światowej (teoria nadczłowieka, poczucia wyższości) – i dowiaduję się, że uczniów bawi fakt, iż kolega nosi gorsze ciuchy, a na ten temat warto stworzyć osobną grupę na fb i kilkanaście memów obrażających całą jego rodzinę. Ale to nic… Kończę czytać lektury dla ósmej klasy, sięgam po siódmą. Opracowuję lekcję i myślę, czym zaskoczyć, jak ich przekonać, że warto czytać, rozwijać się, inwestować w siebie. W międzyczasie kończę kurs na egzaminatora, by być na bieżąco; kupuję w tajemnicy przed współmałżonkiem nowe książki przez allegro, bo znowu zmieniła się podstawa programowa. Kupuję papier ksero, kolorowe arkusze, markery, bo szkoły są słabo dofinansowane – nie ma pieniędzy. Wynoszę z domu cuda na kiju, by czwartoklasistów przenieść w niezwykły świat Akademii pana Kleksa.

Dlaczego Pani zajęcia są takie ciekawe? Czemu na polskim jest zawsze tak cicho? – pytają dzieci. Nie wiem? Ale miło to usłyszeć. Uskrzydla. 

…Ale oprócz bycia nauczycielem jestem też żoną i matką. W domu są małe dzieci czekające na mamę, która ma pracę jak każdy inny, z tym że nie wraca do domu o 16.00 (2x w tygodniu zaczynam na 10.50 i kończę o 16.45) i nie zamyka za sobą drzwi zakładu pracy ze świętym spokojem. Gdy uśpię dzieci, zaczynam na nowo, bo przecież kolejny dzień przede mną. Późnym wieczorem zadzwoni jakaś mama, z pytaniem: co było na zadanie domowe?, dlaczego nie ma jeszcze ocen na wywiadówce on-line itp), a potem znowu kolejny weekend spędzony nad pracami pisemnymi. Może zsumuję wszystkie – uzbierają się pewnie wakacje…

Zarabiam netto 2200 zł. Po ostatnich podwyżkach wynikających z szumu medialnego, otrzymałam 100 zł podwyżki. Wpływ na konto – 2300 zł. W tym za wychowawstwo 130 zł brutto. Rodzice sponsorują mi wycieczki… Ja zostawiam w domu moje małe dzieci, by jechać z Państwa dziećmi na 3-5 dniowy wyjazd. Mam zapłacone za godziny planu lekcyjnego, choć spędzam 24 godziny na dobę i drżę, by Państwa dzieci czegoś nie wymyśliły. Za Państwa pieniądze to robię.

A może zostanę w domu, bo mój mały znów się pochorował i trzeba zaliczyć kolejną wizytę na immunologii w Prokocimiu? A może wstąpię do budowlanego i zapytam, czy kurs operatora wózka widłowego i gwarancja 3000 zł wynagrodzenia jest aktualna? Pan wózkowy niech spróbuje w szkole.

Jesteśmy niedouczeni, roszczeniowi, bezczelnie chcemy więcej. A spróbuj Mamo i Tato zmagać się na co dzień z roszczeniowymi Rodzicami: Znów Agatka pociągnęła za włosy Nikolkę! Już zawiadomiliśmy Kuratorium i Rzecznika Praw Dziecka!