Jeżeli strajk nauczycieli zrzeszonych w Związku Nauczycielstwa Polskiego był katastrofą, to fiasko rozmów z oświatową „Solidarnością” jest prawdziwym kataklizmem. Anna Zalewska liczyła na sukces w rozmowach ze związkowcami z „S”, jednak ci odrzucili propozycje szefowej MEN. Resort edukacji przegrał kolejną batalię z nauczycielami.

  • Próba porozumienia ze związkowcami „S” okupującymi budynek Małopolskiego Kuratorium Oświaty miała poprawić wizerunek Anny Zalewskiej
  • Członkowie oświatowej „Solidarności” rozpoczęli protest także w Katowicach. Pikieta nauczycieli przed Śląskim Urzędem Wojewódzkim zgromadziła kilkaset osób
  • Szefowa MEN liczyła na szybki kompromis, jednak nie wzięła pod uwagę wewnętrznej sytuacji w związkach. Liderzy „S” obawiając się odpływu członków do ZNP, postanowili usztywnić swoją postawę

W poniedziałek krakowskie kuratorium zostało zajęte przez grupę protestujących nauczycieli z „Solidarności”. Wczoraj wieczorem kolejni pedagodzy z całego kraju dołączyli do okupacji budynku. Chcąc załagodzić sytuację, Anna Zalewska zaprosiła przedstawicieli oświatowej „S” na rozmowy do stolicy. Spodziewała się udobruchania części związkowców, tymczasem ci odrzucili jej propozycję i zapowiedzieli kolejne strajki. Nie da się ukryć, że szefowa MEN popełniła kardynalny błąd, który będzie musiał naprawić jej następca.

Od początku tygodnia decyzje Zalewskiej elektryzowały środowisko. W poniedziałek Ministerstwo Edukacji Narodowej skierowało do konsultacji projekt, na mocy którego komisje egzaminacyjne mogą w całości składać się z nauczycieli, którzy nie pracują w placówce, na terenie której odbywa się test. Obecne regulacje stanowią, że do przeprowadzenia egzaminów jest powoływany zespół egzaminacyjny, którego przewodniczącym jest dyrektor szkoły, w której jest przeprowadzany egzamin.

Spośród członków zespołu egzaminacyjnego przewodniczący powołuje zespoły nadzorujące przebieg egzaminów pisemnych w poszczególnych salach egzaminacyjnych. W skład każdego zespołu nadzorującego wchodzi co najmniej dwóch nauczycieli, z tym że co najmniej jeden nauczyciel jest zatrudniony w szkole, w której jest przeprowadzany ww. egzamin oraz co najmniej jeden nauczyciel zatrudniony w innej szkole lub w placówce.

Strajk nauczycieli. Flagi „Solidarności” uśpiły czujność Anny Zalewskiej

Przedstawiony projekt zmian nie pozostawia złudzeń – MEN przygotowuje się do strajku w oświacie, a nowelizacja rozporządzenia pozwoliłaby przeprowadzić egzaminy również w tych szkołach, w których protestować będzie całe grono pedagogiczne. Środowisko po raz kolejny z oburzeniem zareagowało na pomysł Anny Zalewskiej. Tego samego dnia budynek Małopolskiego Kuratorium Oświaty zaczęła okupować grupa nauczycieli. Zdziwienie budził jednak fakt, że protestujący pedagodzy mieli ze sobą emblematy „Solidarności”, czyli organizacji związkowej, która do tej pory uchodziła za przyjazną rządowi.

Prawdopodobnie to właśnie flagi „S” uśpiły czujność minister edukacji. Protestujący poprosili o mediację małopolską kurator oświaty, jednak Anna Zalewska zdecydowała się odrzucić pośrednictwo Barbary Nowak i samodzielnie porozumieć się ze związkowcami. Do stolicy na rozmowy przybyła delegacja oświatowej „Solidarności”, jednak bardzo szybko okazało się, że zawarcie jakiegokolwiek kompromisu jest niemożliwe.

Przeczytaj także: Dzięki Annie Zalewskiej społeczeństwo zaczęło rozumieć nauczycieli [OPINIA]

Jakby tego było mało, śladem Krakowa zdecydowały się pójść Katowice. „Protestujący domagali się podwyżek i zmiany systemu wynagradzania w oświacie. Związkowcy z »Solidarności« chcieli przekazać wojewodzie śląskiemu swoje postulaty, ten jednak spóźnił się kilka minut na spotkanie i petycję ostatecznie odebrała rzeczniczka wojewody. To rozzłościło delegację” – czytamy w artykule dziennikarza Onetu Pawła Pawlika.

Decydując się na samodzielne negocjacje z oświatową „Solidarnością”, Anna Zalewska chciała upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Kompromis z częścią środowiska pedagogicznego podniósłby jej notowania wewnątrz PiS. Co ważniejsze, zawarcie takiego porozumienia pozwoliłoby pokazać MEN jako stronę szukającą dialogu, a nauczycieli z ZNP jako twardogłowych radykałów. Plan szybko spalił na panewce.

Strajk nauczycieli. „Solidarność” obawia się utraty członków

Minister edukacji narodowej po raz kolejny pokazała, że nie rozumie sygnałów wysyłanych przez środowiska oświatowe. W sytuacji kiedy znaczna część społeczeństwa wydaje się rozumieć protest nauczycieli, nawet pedagodzy zrzeszeni w „Solidarności” postanowili walczyć o wynagrodzenia wyższe od tych, które proponuje im Anna Zalewska. Kolejnym elementem tej układanki jest obawa władz „S” przed odpływem członków do Związku Nauczycielstwa Polskiego. Chcąc ratować wizerunek, władze „Solidarności” również postanowiły usztywnić swoje żądania płacowe.

Przeczytaj także: Przewodniczący ZNP zapowiada pozew przeciw „Gazecie Polskiej”

Tego wszystkiego Anna Zalewska nie wzięła pod uwagę w swoich rachubach. Liczyła na łatwy sukces, który pomógłby ocieplić jej wizerunek, tymczasem na własne życzenie zaliczyła spektakularną klęskę. Zdecydowana postawa władz „Solidarności” nie tylko zasili szeregi strajkujących nauczycieli, ale także wytrąci argument tym, którzy mówili, że protest w oświacie jest inspirowany politycznie.

Wydaje się, że sama Anna Zalewska odlicza już dni do swojej dymisji. Próba dokonania wyłomu w szeregach strajkujących nauczycieli zakończyła się konsolidacją środowiska, które w rozgrywce z rządem zdobyło kolejny punkt. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza zakończenia strajku, niż spełnienie postulatów pracowników oświaty. Wydaje się jednak, że ten dokument podpisze już kolejny minister edukacji.