Postulat 30-procentowej podwyżki jest nieprzekraczalny. To istota naszego protestu pracowniczego i od tego nie odstąpimy – zapewnił prezes ZNP Sławomir Broniarz podczas wtorkowej manifestacji przed siedzibą MEN w Warszawie.

Przed gmach Ministerstwa Edukacji Narodowej w al. Szucha w Warszawie przyszły tysiące nauczycieli, pracowników administracji i obsługi szkół, rodziców i uczniów. To już kolejna manifestacja, jaka w ostatnich trzech latach przyszła przed MEN. I kolejna, która spotkała się z brakiem odpowiedzi ze strony minister Anny Zalewskiej. – Ta brama dzieląca nas od ministerstwa nigdy nie została otwarta, a pani minister nigdy do nas nie przyszła. Gdzie jest pani minister? – pytała Dorota Łoboda, radna i organizatorka ruchów zrzeszających rodziców niezadowolonych reformą edukacji.

– Witam tych, którzy postanowili wyrazić dezaprobatę wobec działań szefowej MEN Anny Zalewskiej i tego, co się dzieje w edukacji – mówił prezes ZNP Sławomir Broniarz. – To, że dzisiaj przyszło nas tyle osób, że tak licznie protestujemy, jest dla nas niezwykle ważne. Bo pokazuje, że nauczyciele nie chcą polityki. Chcą dobrej szkoły. Na tym nam zależy. Chcemy mieć warunki materialne i organizacyjne niezbędne do godziwego funkcjonowania jako nauczyciele i pracownicy oświaty. Nie damy sobie wmówić, że to jest robione na czyjeś zlecenie, życzenie, czy w porozumieniu z jakimś działaczem partyjnym. To nasz protest – dodał.

Prezes Związku przypomniał, że rząd miał wystarczająco dużo czasu na rozmowy z protestującymi nauczycielami, ponieważ decyzję o sporze zbiorowym ZNP podjął 10 stycznia br. – Dzisiaj niczego nie kończymy. W dalszym ciągu jesteśmy w stanie strajku o godność nauczyciela, godność pracownika oświaty – podkreślił Sławomir Broniarz.

– Zdajemy sobie sprawę z emocji, jakie wywołuje ten strajk. Dlatego dziękujemy rodzicom i samorządom oraz wszystkim tym, którzy nas wspierają, którzy wiedzą, w jakiej sytuacji są nauczyciele, którzy nas popierają i podtrzymują na duchu. Serdecznie im za to dziękujemy – mówił prezes Związku.

Przypomniał, że “nauczycielska bieda nie ma żadnych barw politycznych i związkowych”, a “wszyscy jedziemy na tym samym wózku” i “bez względu na barwy związkowe, powinniśmy walczyć o godność zawodu nauczyciela”.

– Od wielu miesięcy mówimy, że polska szkoła musi się zmienić, że oprócz pieniędzy i dobrej płacy zależy nam na dobrej szkole. Żeby dyrektorzy i nauczyciele nie byli związani rozporządzeniami i przepisami, żeby nie byli tylko trybikami w machinie. Chcemy walczyć o autonomię nauczycieli, dyrektorów, pracowników oświaty. Bo szkoła tego potrzebuje. Wiemy, jak mamy uczyć i czego uczyć. Nie potrzebujemy suflerów. Pozwólcie nam spokojnie pracować i dajcie godziwe wynagrodzenie. Nigdy nie zostawiliśmy i nigdy nie zostawimy naszych wychowanków. Chcemy odchudzenia podstawy programowej. Chcemy, żebyśmy jako nauczyciele mieli więcej czasu dla ucznia. Chcemy mieć wpływ na to kogo i czego uczymy, mieli wpływ na lektury – wymieniał prezes ZNP. – Mamy jednych z najlepszych nauczycieli w świecie, ale też najgorzej opłacanych wśród krajów OECD – dodał.

Sławomir Broniarz przestrzegł, by nie można mylić nauczycielskiego pensum z czasem pracy nauczyciela. – Nikomu do głowy nie przyjdzie, że premier Morawiecki pracuje tylko wtedy, gdy obraduje Rada Ministrów, czyli przez 3 godziny w tygodniu. To 18-godzinne pensum jest opłacone co najmniej dwukrotnie większym czasem pracy w ramach przygotowania się nauczyciela do lekcji. Brońmy naszego czasu pracy – zaapelował.

Nawiązując do toczonych w ostatnich tygodniach negocjacji z rządem, Sławomir Broniarz przypomniał, że rządzący nie spieszyli się do tego, by usiąść z nauczycielami przy jednym stole. Wbrew opiniom polityków PiS, nauczyciele okazali się elastycznymi i skłonnymi do kompromisu partnerami, bo poluzowali pierwotny postulat 1000 zł na etat od 1 stycznia 2019 r. – Postulat 30-procentowej podwyżki jest nieprzekraczalny. To istota naszego protestu pracowniczego i od tego nie odstąpimy – zapewnił prezes Związku. – Oczekujemy pełnego szacunku dla członków Związku i wszystkich nauczycieli, tego, by nie dorabiano nam gęby polityków. Bo taka teza była głoszona przez stronę rządową – dodał.

Prezes ZNP zaapelował też o obronę obecnego pensum. – Dziś mamy do czynienia z sytuacją, w której rząd mówi – proponujemy wam podniesienie średniego wynagrodzenia, którego nikt nigdy nie widział, do 8 tys. zł pod warunkiem, że będziecie pracować więcej. Przypomnę – według Instytutu Badań Edukacyjnych czas pracy nauczyciela wynosi 47 godzin. Słowa premiera zmierzają do konfrontacji z opinią publiczną. Nie zgadzamy się z nimi. Każda z tych propozycji jest także głęboko nieuzasadniona ekonomicznie, pisana była na kolanie, pod zamówienie zespołu negocjacyjnego. Wartość godziny pracy nauczyciela leci na łeb na szyję. Będziemy więcej pracować, a mniej zarabiać – zauważył Sławomir Broniarz.

Krystyna Starczewska, nauczycielka i pedagog reprezentująca oświatę niepubliczną, podkreśliła wartość wspólnego protestu nauczycieli, rodziców i uczniów. – Tylko razem możemy sprawić, że szkoła będzie lepsza. Musimy przeciwstawić się temu, co się stało – deformie edukacji. Uczmy nasze dzieci samodzielnego myślenia, a nie frazesów narzuconych w podstawach programowych. Uczmy dzieci współodpowiedzialności za wspólnotę, społeczeństwo – mówiła Krystyna Starczewska. – Uczmy ich też umiejętności pracy zespołowej, a nie tylko rywalizacji o punkty w egzaminach. Stwórzmy wspólnie, nauczyciele, rodzice i uczniowie, szkołę przyszłości, która będzie wychowywać społeczeństwo. Życzę nauczycielom wywalczenia tego, co jest najważniejsze do osiągnięcia sukcesu. Życzę nam wszystkim dobrej, mądrej szkoły przyszłości – dodała.

Tomasz Kosmalski, nauczyciel jednej z placówek na warszawskiej Ochocie, wspomniał o wielu inicjatywach społecznych, które wzmacniają protest nauczycieli. – Jesteśmy dziś z ZNP, stroną, która nas reprezentuje – tłumaczył Tomasz Kosmalski.

– Przyjechałem z Łodzi. Jestem uczniem w liceum ogólnokształcącym. Jesteśmy w momencie historycznym dla Polski i szkoły. Staliście się nauczycielami życia, pokazujecie, by walczyć o godność, o szacunek, bo to one są najważniejsze – mówił Bartłomiej Rosiak, członek Rady Młodzieży przy MEN. – Ten protest nie jest tylko w interesie nauczycieli. On jest przede wszystkim w interesie ucznia. Także tego, który przyjdzie do szkoły za kilka lat. Walczycie, by uczyli nas specjaliści, ludzie z pasją. A oni muszą godnie zarabiać. Ten zawód musi odzyskać prestiż, który mu odebrano. Wierzę, że wygracie, bo musicie wygrać – dodał.

www.glos.pl